Harry Potter – mały czarodziej. Któż o nim nie słyszał.
Ten bohater książek dla dzieci i młodzieży zrobił ostatnimi
prawdziwą furorę. Popularność Harryego doprowadziła do tego,
iż powstawała także potterowa gra komputerowa o takim samym
tytule co książka: Harry Potter i Kamień Filozoficzny.
Harry jako młody chłopiec przybywa do szkoły czarnoksięstwa,
gdzie ma zamiar uczyć się, by zostać prawdziwym magiem. Chłopak,
który całe swoje życie spędził w przybranej rodzinie, będzie
musiał zacząć samodzielne życie młodego człowieka. Szkoła
nie przypomina bowiem tej, do której chodzą dzieci na całym świecie.
Dzieciaki nie mogą spóźniać się na lekcje, muszą chodzić
odpowiednio ubrane i przede wszystkim – muszą być mądre,
zwinne i muszą chcieć się uczyć. Harry od razu poznaje nowych
przyjaciół, ale i wrogów. Jak w każdej szkole, także i w
szkole magicznej, wśród uczniów tworzą się różnorakie,
wrogie sobie grupy.
Nasz bohater przede wszystkim będzie musiał wykazać się
niebywałą sprawnością fizyczną i intelektem. Szkoła, do której
teraz chodzi, jest naprawdę wielka. Pełno w niej starych,
stylowych mebli, garnków, luster i całej masy innych
charakterystycznych dla starej posiadłości elementów wystroju
wnętrz. Gdzieniegdzie znajdą się także ukryte przejścia,
lewitujące kamienne bloki, latające miotły i inne cuda magii.
W tym bajkowym i niezwykle barwnym świecie, Harry przeżywał będzie
porywające przygody, szukając złotych gwiazdek, odkrywając zmyślnie
ukryte przez wzrokiem wścibskich uczniów pomieszczenia i znajdując
karty magów. Nie obędzie się także bez nauki czarów.
Te ostatnie uaktywniają się w zależności od obiektu, na który
chcemy je rzucić. Jeśli staniemy przed zamkniętymi drzwiami, to
będziemy mogli na nie rzucić zaklęcie otwarcia drzwi. Jeśli
mamy rzucić czar na kocioł, Harry sam skorzysta z zaklęcia, które
przewróci ów kocioł. A jak wygląda uczenie się czarów??? Otóż
wykładowca każdego przedmiotu kreśli w powietrzu symbol,
odpowiadający danemu zaklęciu. My go powtarzamy i tym sposobem
zapamiętujemy kolejny czar. I tak, możemy otwierać drzwi, unosić
przedmioty w powietrze, czy przewracać wazony itp.
Znając kilka zaklęć, możemy wyruszyć na zwiedzanie zamku.
Natkniemy się po drodze na wiele przykrych niespodzianek.
Wspomniani niemili chłopcy będą znowu stawać nam na drodze.
Pojedynek na petardy będzie nieunikniony. Przeciwnikami są także
gnomy, które kradną Harremu zdobyte przez niego słodycze. A to
i tak nie wszystkie niespodzianki, jakie czyhają na nas w zamku.
Żeby nie paść z głodu i wycieńczenia, chłopiec musi zbierać
kolorowe fasolki, czekoladowe żaby, gwiazdki sprawności i Karty
Wielkich Czarodziejów.
Ukazanie świata gry z perspektywy trzeciej osoby, w przypadku HP,
okazało się strzałem w dziesiątkę. Dzięki temu, gracz ma
niesamowitą przyjemność oglądać cudowne wnętrza szkoły
magii, która siedzibę swoją ma w starym zamczysku. Komnaty,
korytarze i wszelkie inne pomieszczenia różnią się od siebie
wizualnie. Czy to natężenie światła jest inne, czy kolor ścian
różny – wszystko wygląda wprost wyśmienicie.
Przyjemne dla ucha są dźwięki. Muzyka jest naprawdę miła,
lekka i wpadająca w uchu. Dzwoneczki i lekko „pozytywkowe”
dźwięki naprawdę bardzo umilają i tak już wspaniałą grę.
Harry do tego wszystkiego wykrzykuje magiczne inkantacje, które
towarzyszą używaniu przez niego czarów, co wygląda po prostu słodziutko.
Do słabszych stron gry należy sposób sterowania postacią.
Unikanie ataków wroga stało się przez to sporo trudniejsze i dużo
bardziej mozolne. Podobnie, grę utrudnia także zbyt sztywno
uwieszona kamera, która zawęża pole widzenia i nie pozwala
swobodnie rozejrzeć się po najbliższym otoczeniu bohatera.
Harry Potter i Kamień Filozoficzny to wspaniały prezent dla każdego
„skomputeryzowanego” dziecka. Ta gra to niewyczerpana
kopalnia radość i źródło mnóstwa ciekawych doznań. Cała
masa wspaniałych pomysłów, jakie zawiera ta gra, decyduje o jej
bardzo wysokiej jakości. Jej niepodważalną zaletą jest brak
przemocy. Wszystkie starcia kończą się kolorowymi fajerwerkami.
Nie ma krwi i ran. Wszystko jest po prostu…bajkowe. I w
dodatku po polsku (gra została spolszczona). Jednymi słowy
– gra godna polecenia na tegoroczną gwiazdkę, jako prezent
dla naszych milusińskich.
Źródło artykułów o grach: gry.wp.pl
Kody do gry
W trakcie gry należy wpisać HarryDebugModeOn
Po jego wpisaniu dostępne są kody:
HarryGetsFullHealth - uzdrawia
HarrySuperJump – super skok
HarryNormalJump – duży skok
harrykoresh - niewidzialność
harrykorwalk – ciche chodzenie
harrytriggercheat - 15 fasolek
W Debug Mode masz także dostęp do wszystkich poziomów.
Poradnik
Pewnej tajemniczej nocy, gdy śpiący Mugole nic nie podejrzewali,
z ciemności wychynął wielki motocykl, na którym podróżował
olbrzym imieniem Hadrid. Zostawił po sobie małe zawiniątko. W
zawiniątku było dziecko. Tym dzieckiem byłem ja - Harry Potter.
Przez następne 11 lat mieszkałem u swoich przybranych rodziców
- Dursleyów.
Któregoś dnia otrzymałem list, zapraszający mnie do wstąpienia
w poczet uczniów starej szkoły magii i czarodziejstwa - Hogwartu.
Hadrid godnie wyposażył mnie we wszelkie potrzebne mi w tej
chwili pomoce dydaktyczne. Z banku Gringotta, olbrzym odebrał
paczuszkę, którą dał mi, abym ją bezpiecznie przechował w
Hogwart. Niedługo potem, wsiadłem do pociągu i wyruszyłem ku
nowej przygodzie, zostawiając za dobą świat, który znałem do
tej pory.
I. Hogwart Wita
W Hogwart, ku memu zadowoleniu, przydzielono mnie do domu
Gryffindor. Haha, wreszcie coś potoczyło się według mojego
planu. Pierwszym zadaniem w nowej szkole było udanie się na zajęcia
z obrony przeciw ciemnym mocom. Prowadził je niejaki prof.
Quirrel, rezydujący na trzecim piętrze.
W główny, hallu spotkałem Albusa Dumbledore'a - dyrektora mojej
szkoły, postać powszechnie szanowaną i uważaną za największego
maga w historii. Albus objaśnił mi nieco zasady panujące w
uczelni i przestrzegł przed tym i owym. Jedną jego radę wziąłem
sobie bardzo do serca. Chodziło mianowicie o intensywne szukanie
ukrytych przejść i innego typu magicznych spraw. Podobno były
wszędzie.
Wszedłszy po schodach na górę, spotkałem Rona Weasleya. Jego
bracia Fred i George chcieli mi coś pokazać i wysłali go po
mnie. Poszedłem za chłopakiem i po kilku krokach spotkałem jego
starsze rodzeństwo. Chłopcy zaoferowali, że pomogą mi poznać
zasady poruszania się po Hogwart. Z Ronem miałem się spotkać później,
przed lekcją obrony przed czarna magią.
Chłopcy zabrali mnie do ukrytego pomieszczenia i wskazali mi drogę,
będącą czymś w rodzaju nieskomplikowanego toru przeszkód.
Musiałem się trochę po wspinać i na dodatek sporo skakać.
Dowiedziałem się także, że w uczelni grasuje Irytek -
poltergeist, który bardzo nie lubi pierwszoroczniaków. Kolejną
ciekawostką był fakt, że musiałem zbierać kolorowe fasolki.
Jak się później okazało, od ilości zebranych fasolek, zależeć
będzie naprawdę wiele.
Bracia Rona wyjaśnili mi, że potrzebują 25 fasolek do pewnego,
jak to ujęli, "eksperymentu". Gdy jeszcze trochę
poskakałem i pozbierałem fasolki, wróciłem do nich i oddałem
im umówione 25 sztuk. W zamian odstałem moją pierwszą Kartę Sławnych
Czarodziejów. Nad regałem otworzyło się także tajne przejście,
z którego skorzystałem, aby dostać się na lekcję.
Po drodze do sali wykładowej spotkałem Draco Malfoya -
przedstawiciela Ślizgonów - innego Domu. Chłopak od razu wydał
mi się bucem. Co więcej, był do mnie dość wrogo nastawiony.
Zagroził, że spotkam się z jego "gorylami" - Crabbem
i Goylem, jeśli nie będę traktował go należycie.
Tuż przed wejściem do sali wykładowej odbyłem króciutką
rozmowę z panną Hermionę Granger, z którą wspólnie podróżowałem
pociągiem. Razem z nią udałem się na lekcję.
Zajęcia prowadził dosyć młodo (jak na czarodzieja) wyglądający
prof. Quirrell. Chciał nas wszystkich nauczyć zaklęcia Flipendo,
które ma nas bronić przed czarną magią oraz przed wrogo
nastawionymi potworami i osobami. Quirrell najpierw nakreślił w
powietrzu symbol czaru, a ja powtórzyłem go ruchami swojej różdżki.
Później jeszcze raz wykonałem symbol zaklęcia, tym razem
jeszcze szybciej. Gryffindor zdobył pierwsze punkty do Pucharu
Domów, a ja udałem się na "praktyki".
II. Wyzwane Flipendo
Quirrell objaśnił mi, do czego mogę używać poznanego przed
chwilą zaklęcia, po czym wyznaczył mi zadanie do wykonania. Miałem
najpierw popchnąć beczkę wzdłuż korytarza, a potem dojść do
końca kursu, przełączając kolejne przyciski, otwierając
zamknięte przejścia i wszędzie szukając możliwych sekretnych
przejść i skrzyń z fasolkami.
Biegałem po korytarzach, używałem czaru Flipendo na każdym możliwym
przedmiocie. Otwierałem drzwi, znajdowałem gwiazdki sprawności
i kolorowe fasolki. Później podróżowałem na lewitujących
platformach, uruchamiając każdą następną czarem Flipendo
rzuconym na przełącznik. Po drodze kilkakrotnie zapisywałem grę
w specjalnej księdze.
Pod koniec mojego toru przeszkód musiałem jeszcze rozprawić się
z trzema gnomami, które bardzo mnie nie lubiły. Bestie dostały
za swoje, a ja mogłem spokojnie udać się na rozmowę z prof.
Quirrellem. Za wykonanie zadania dostałem kolejne punkty i
skierowanie na… lekcję latania na miotle.
Po skończonym zajęciach u Quirrella porozmawiałem z przyjaciółmi
o ostatnim włamaniu do banku Gringotta. Przypomniało mi to o
paczuszce, którą dał mi Hadrid.
III. Lekcja Latania
Latania na miotle uczyła mnie pani Hooch. Aby zdobyć drugą kartę
Czaroodziejów musiałem wlecieć przez symbol Hogwartu na wieży.
Zrobiwszy trzy okrążenia placu, przelatując przez kręgi,
zainkasowałem kolejne punkty dla mojego Domu i zostałem odesłany
na kolejną lekcję. Od tej pory, ćwiczenie latania mogłem
uskuteczniać w każdej chwili.
IV. Lekcja Wingardium Leviosa
Teraz musiałem udać się na kolejny wykład do prof. Flitwicka.
Zanim udałem się na jego zajęcia, nauczyłem się od Hermiony
nowego zaklęcia. Czarem tym była Alohomora - magiczna
inkantacja, otwierająca drzwi, kufry i odsłaniająca tajne przejścia.
Gdy już opanowałem zaklęcie, otworzyłem zamknięte drzwi, a w
kolejnym pomieszczeniu znalazłem ukryte za szafką tajne przejście.
Dalej, za obrazem było jeszcze jedno. W końcu otworzyłem
kolejne drzwi i udałem się na kolejne wykłady.
Zaklęcie Wingardium Leviosa umożliwia przenoszenie przedmiotów
w powietrzu, na niewielkie odległości. Często z niego korzystałem.
Cóż… w niektórych miejscach w Hogwart, jest po prostu
niezastąpione.
Nauczywszy się nowego czaru, wyruszyłem na sprawdzian, podczas
którego jak zwykle zbierałem gwiazdki i fasolki. Naturalnie, nie
obyło się także bez przełączania guzików, przenoszenia
przedmiotów w powietrzu i jazdy unoszącymi się w powietrzu
skalnymi płytami. Zarobiwszy kolejne parę punktów dla
Gryffindoru, poszedłem prosto przed siebie.
Najpierw gołąbek zostawił dla mnie krótki list od Hermiony, a
potem natknąłem się na Irytka. Gdy trafiłem go kilka razy
Flipendo, złośliwy poltergeist odpuścił sobie. Poszedłem w
kierunku jaśniejącego w oddali korytarza i przy wejściu spotkałem
starych znajomych "od fasolek". Dałem im nowe 25 sztuk
i podobnie jak poprzednio, otrzymałem od nich kolejną Kartę Sławnych
Czarodziejów.
W głównym holu spotkałem swojego wroga numer jeden - Draco. Tym
razem blondas powiedział, że nie wypuści mnie na zewnątrz i
nie pozwoli mi udać się na lekcję z zielarstwa. Draco nie
pozostał tylko przy wymianie słów i zaczął rzucać we mnie
petardami, które ja jednak zbierałem zanim wybuchały i odrzucałem
w mojego przeciwnika. Wygrałem z przemądrzalcem i po raz kolejny
udowodniłem mu, że nie ma ze mną szans.
V. Błonia Hogwartu
W ogrodzie spotkałem Hagrida - olbrzyma, który ciągle o mnie się
troszczył. Gigant objaśnił mi, że jest tu gajowym, po czym
zaprosił mnie na herbatę. Błądząc przez dłuższy czas w
ogrodzie pani Sprout, unikałem ataków ze strony mięsożernych
roślin i wrogich mi ślimaków. Wreszcie, po długiej wędrówce,
doszedłem do cieplarni, w której miała się odbyć moja lekcja
zielarstwa.
VI. Lekcja zielarstwa
Pani Sprout nauczyła mnie nowego zaklęcia - Incendio. Powoduje
ono, że wszystkie niebezpieczne rośliny, które potraktuję tym
zaklęciem, więdną i usychają. Po nauce zaklęcia, przyszedł
czas na test sprawnościowy.
Idąc ciągle przed siebie, usypiałem czujność Kolcokrzewów i
innych drapieżnych roślin. Gdzieniegdzie musiałem używać
czaru Wingardium Leviosa i ustawiać kamienne bloki na odpowiednie
miejsca.. Chciał nie chciał, zbierałem gwiazdki sprawności i
miałem masę frajdy.
VII. Wyzwanie Incendio
Jak się okazało, zbieranie gwiazdek było bardzo przyjemne.
Musiałem jednak szybko rzucać Incendio na bardzo żarłoczne
tego dnia rośliny. W ciemnoniebieskiej grocie czekała mnie też
mała wspinaczka. Jednak szczęśliwie dotarłem do celu mojej
podróży - z powrotem na błonia Hogwartu.
VIII. Błonia Hogwartu
Znów spotkałem Olbrzyma, który ponaglił mnie, bym udał się
czym prędzej na kolejną lekcję latania. Właśnie miałem posłuchać
poczciwego przyjaciela i pójść na lekcje, gdy podbiegło do
mnie dwóch kolegów, gonionych przez Draco. Jak zwykle, blondas
robił wszystko, żeby się poniżyć członków Gryffindoru.
Tym razem poszło o niezapominajkę mojego kolegi. Draco zabrał
mu ją i zagroził, że powiesi ją na drzewie. O przyszłości
niezapominajki miał zadecydować wyścig na miotłach. Gdy
wreszcie udało mi się zrzucić Draco z jego miotły, wszystko wróciło
do normy.
W chwile później podeszła do mnie opiekunka mojego domu -
Gryffindoru, która nie miała zbyt przyjemnej miny. Jak się
jednak okazało, uniknąłem kary za karkołomny pościg za Draco.
Co więcej, obiecano mi, że jeszcze tego samego wieczora będę mógł
reprezentować Gryffindor w zawodach ligi Quidditch. Po otrzymaniu
tej wiadomości, z miejsca ruszyłem zakomunikować o tym
Hagridowi.
IX. Skraj Lasu
Przeszedłszy przez dotąd zamkniętą furtkę, udałem się do
lasu. Przeszedłem w środku pnia drzewa, poskakałem tu i tam, po
przełączałem przyciski i wreszcie dotarłem do domu Olbrzyma.
X. Jaskinie Ognistego Nasienia
Hagrid zaskoczył mnie stwierdziwszy, iż jest w posiadaniu
smoczego jaja. Żeby mógł się z niego wykluć mały smok, musiałem
nazbierać ognistych nasion, których Olbrzym użyje do ogrzania
jaja.
Wędrówka po jaskiniach opierała się na bieganiu, skakaniu, strącania
stalaktytów i zbierania wytrącanych z gorejących krzaków
nasion. Po drodze kilkakrotnie otumaniałem ślimaki, które stawały
się coraz bardziej nieznośne. Wreszcie doszedłszy do wyjścia,
udałem się zaraportować Hagridowi o znaleziskach. Z jaja w domu
Olbrzyma wykluł się mały smok. W nagrodę za przyniesienie
ziaren, dostałem nową kartę znanych czarodziejów, która
pochodzi z osobistej kolekcji Hagrida. Teraz musiałem stawić się
na meczu ligi Quidditch.
XI. Mecz Quidditch: Gryffindor – Slytherin
Cała zabawa w Quidditch polega na przerzucaniu latających
przedmiotów przez obręcze na krańcach boiska. Wygrywa jednak
ten, kto złapie latającego świetlika i utrzyma go w rękach.
Jako że nawigację miotłą miałem już opanowaną, pozostało
mi tylko złapać świetlika. Po jakichś dwóch minutach dokonałem
rzeczy prawie niemożliwej - jako pierwszy pierwszoklasista w
historii Hogwart, wygrałem mecz Quidditcha. Gryffindor wygrał
razem ze mną, a Slytherin doznał druzgocącej porażki.
XII. Druga lekcja obrony przed czarną magią.
W holu porozmawiałem ze znajomymi. Zanim udałem się na lekcję,
pobiegłem na trzecie piętro, aby sprawdzić sensacyjne
doniesienia o niespotykanych rzeczach dziejących się w zakazanym
korytarzu.
Dotarłszy schodami na miejsce ukryłem się za drewnianą kolumną
podtrzymującą sufit i zacząłem podglądać wyjście z
korytarza. Nagle, pojawił się w nim utykający wykładowca
Hogwartu, po czym zniknął w tajnym przejściu korytarza. Po
chwili zza kraty usłyszałem dziwne, groźne dźwięki. Nie
czekając na to co się stanie, udałem się wraz z przyjaciółmi
na zajęcia.
Tym razem poznałem czar Lumos, który pozwala rozpraszać czarną
magię. Jego działanie przetestowałem na gargulcu stającym za
drzwiami. Podobnie postępowałem z każdym gargulczym posągiem,
jaki spotkałem podczas dalszej wędrówki w poszukiwaniu gwiazdek
sprawności. Po drodze wiele razy skakałem na magiczne chmurki,
jeździłem magicznymi windami i robiłem mnóstwo innych rzeczy.
Czasami musiałem mocno wytężyć wzrok, żeby nie przeoczyć
czegoś ważnego. Na szczęście po kilku minutach błądzenia w
mroku, szczęśliwie zakończyłem poszukiwania gwiazdek. Kolejną
lekcją było tworzenie eliksirów.
XIII. Lekcja tworzenia eliksirów
Spóźniłem się. Niestey spóźniłem się na lekcję tworzenia
eliksirów. Nie dość, że odjęto mi za to punkty, to jeszcze właśnie
ja musiałem znaleźć cztery składniki eliksiru, które znajdują
się gdzieś w lochach. Po raz kolejny musiałem sporo skakać, używać
czaru Lumos na gargulcach, Wingardium Leviosa na blokach skalnych.
Ach, dlaczego ja się spóźniłem? Nie ważne. Liczy się to, że
znalazłem składniki. Co prawda, wykładowca nie nauczył mnie
zaklęcia, ale lekcję jako taką, miałem zaliczoną.
XIV. Troll
Na parterze Hogwartu okazało się, że ktoś wypuścił na wolność
paskudnego trolla. Co więcej, zwierzę osaczyło Hermionę w
damskiej toalecie. Wraz z Ronem pobiegłem sprawdzić, co się stało.
Na miejscu zaatakował nas troll. Zwierzak śmierdział, wydawał
niemiłe odgłosy i generalnie cały był niemiły. Do tego zaczął
nas gonić, więc trzeba było wziąć nogi za pas. Na domiar złego
trasa pogoni obfitowała w dziury w podłodze. Jednak szczęśliwie
dotarłem do łazienki, w której na podłodze leżała
wystraszona Hermiona. Głupi troll zgubił maczugę i to był jego
błąd. Ron zajął się przygotowaniami do ciosu maczugą, a ja
wybrałem rolę działa przeciwlotniczego i czarem Flipendo strącałem
wszystkie przedmioty, jakimi troll w nas rzucał. Wreszcie po paru
minutach maczuga gruchnęła trolla w łeb a ja mogłem spokojny o
zdrowie moich znajomych udać się na zawody Quidditch.
XV. Gryffindor kontra Ravenclaw
Tym razem moimi przeciwnikami była drużyna Ravenclaw. Mimo
wszystko, wygrana nie była rzeczą trudną. Kilka zbliżeń do
znicza i kolejne zwycięstwo Gryffindoru stało się rzeczywistością.
XVI. Wycieczka do wieży
W rozmowie ze znajomymi, doszliśmy do wspólnych wniosków -
trolla wypuszczono specjalnie, aby odciągnąć uwagę ludzi od
wejścia do zakazanego korytarza. Kolejną sprawą było to, że
wspólnie przekonaliśmy Hagrida, że nie może zatrzymać
Norberta - swojego smoka. Musieliśmy wypuścić stworzenie na
wolność. Jedynym miejscem, w którym można było to zrobić,
wydawała się być najwyższa wieża Hogwartu.
Jako że pod choinkę dostałem peleryne-niewidkę, zadanie było
ułatwione. Ale podstawą do jego wykonania było zachowanie
absolutnej cichy i ostrożności. Drogi pilnował Filch - stróż
nocny, któremu towarzyszyła jego sprytna kotka. Cały pic polegał
na umiejętnym schodzeniu z drogi Filchowi i przechodzenie prze
kolejne, wiodące do następnych pomieszczeń drzwi. Ogromnie dużo
się przy tym naszukałem różnorakich przełączników. Skakałem
z jednego regału z książkami na drugi. Później biegałem po
ruchomych półkach i chmurkach wewnątrz wieży. Ta wycieczka
sprawiła, że naprawdę ledwo czułem własne nogi. Wreszcie
dotarłem na sam szczyt wieży. Wypuściłem Norberta na wolność
i udałem się w drogę powrotną, tym razem w dół wieży. Tym
razem Filch faktycznie wspomagany był przez swojego kota. Miałem
zatem dwa razy więcej roboty. Nie przeszkodziło mi to jednak w
wykiwaniu starego stróża. Po drodze na dół, znalazłem dziwną,
niebieskawą komnatę, w której odkryłem stojące lustro. Wyglądało
na oszronione i bardzo, bardzo stare. Gdy przejrzałem się w nim
, zobaczyłem mnie i stojących nade mną moich rodziców. Zdziwiłem
się co aż miło. Wtem, zza moich pleców wyrósł nagle dyrektor
- pan Dumbledore. Dowiedziałem się od niego, ze w tajemniczym
lustrze odbijają się najskrytsze pragnienia każdego, kto się w
nim przejrzy.
XVII. Zakazany korytarz
Po kolejnej naradzie odkryliśmy, co tak naprawdę znajdowało się
w paczuszce, którą otrzymałem na przechowanie od Hagrida. To
Kamień Filozoficzny - przedmiot, dzięki któremu można
wyprodukować eliksir nieśmiertelności. To dlatego właśnie ktoś
uparcie chce zdobyć kamień. Postanowiliśmy mu w tym przeszkodzić.
Akurat tego wieczora Dumbledore wyjechał na konwent do Londynu.
Nie mieliśmy żadnych wątpliwości, że jeśli ktoś będzie
chciał ukraść artefakt, to zrobi to właśnie dzisiaj. Razem
weszliśmy w zakazany korytarz.
Na jego końcu zastaliśmy Puszka - psa o trzech głowach. Aby
przejść obok bestii, zagrałem każdej z jego głów na
magicznym flecie. Gdy psisko osunęło się na ziemię, wskoczyłem
w dziurę w ziemi.
Wylądowałem bezpiecznie, ale moi znajomi nie mieli tyle szczęścia.
Wpadli w czarodziejskie pnącza. Jednak, jak zwykle w takiej
sytuacji, mogli na mnie liczyć. Tak długo otumaniałem kolejne
macki pnączy, aż wreszcie wypuściły Rona i Hermionę ze swoich
uścisków.
W kolejnej komnacie nad naszymi głowami unosił się skrzydlaty
klucz. Jak zmusiłem go zmusić do otwarcia drzwi??? Po prostu
wsiadłem na miotłę i złapałem drania.
Biegnąc dalej, trafiłem na szachownicę. Ron był ranny.
Ucierpiał w walce z figurami szachowymi. Musiałem go pomścić i
tym samym utorować nam drogę dalej. Całość poszła mi
szybciej niż przypuszczałem. Na początku stanąłem na białym
polu. W kolejnych turach przesuwałem się w następujących
kierunkach: (przyjmując, że pozycja wyjściowa to południe, a
ja patrzę na północ) wschód, północ, północny wschód.
Figury szachowe same się wykończyły, a moja drużyna mogła wędrować
dalej.
Osobą odpowiedzialną za próbę kradzieży Kamienia był prof.
Quirrell. Jego kolejną pułapką był stół z eliksirami. Musiałem
wybrać odpowiednią butelkę, abym mógł przejść przez barierę
z magicznego ognia. Elksiry jeździły po stole jak szalone. Musiałem
cały czas nie spuszczać oka z tego właściwego. Ale wreszcie
udało się. Przeszedłem przez barierę i mogłem iść dalej.
Quirrell przystąpił do frontalnego ataku. Unikając jego czarów
musiałem przesunąć kamienne bloki po podłodze tak, aby mógł
się wspiąć na podwyższenie, gdzie przebywał wredny
czarodziej. Wreszcie udała mi się ta sztuka i po raz koleiny
udowodniłem Quirrellowi, że nie taki zwykły ze mnie dzieciak.
XVIII. Ostateczna konfrontacja
Po tym, jak podszedłem do lustra, stojący z boku Quirrell (opętany
przez demonicznego Voldemorta) zobaczył, że mam przy sobie Kamień.
Wreszcie wyszło szydło z wora i ujawnił się złoczyńca numer
jeden - Voldemort. Mag był już godnym przeciwnikiem. Był szybki
i dysponował potężną magią. Jednak wygrała z nim moja młodzieńcza
zwinność. Najpierw przewróciłem na niego skalne kolumny, potem
kilka razy odpaliłem Flipendo w lustro i samego wroga. W końcu
Voldemort legł. A moi znajomi mogli świętować zakończenie
historii.
Kart Czarodziei (w kolejności ich zdobywania):
Albus Dumbledore
Merlin
Tilly Toke
Burdock Muldoon
Adalbert Waffling
Uric the Oddball
Derwent Shimpling
Godric Gryffindor
Cornelius Agrippa
Newt Scamander
Edgar Stroulger
Bowman Wright
Herpo the Foul
Morgan le Fay
Salazar Slytherin
Bertie Bott
Cassandra Vablatsky
Ignatia Wildsmith
Gifford Ollerton
Elladora Ketteridge
Hengist of Woodcroft
Helga Hufflepuff
Rowena Ravenclaw
Roderick Plumpton
Harry Potter
źródło:
hp.oborniki.com.pl
|